EPOKA KAMIENI ŁUPANYCH – Lata 70.  (subiektywny przegląd płyt)

EPOKA KAMIENI ŁUPANYCH – Lata 70. (subiektywny przegląd płyt)

W inwokacji pierwszej części cyklu wspominałem o panu Wattsie i ewentualnym wakacie na stanowisku bębniarza. Przygotowując się do części drugiej, światowe media poinformowały mnie o ewentualnym usunięciu z grupy Ronnie Wooda. Powodem ma być zbytnie umiłowanie C2H5OH przez powyższego. Nie wiem, ile cystern płynu dziennie gitarzysta wchłaniał, wiem natomiast, że zmienił ostatnio partnerkę życiową – została nią młoda Rosjanka. Zrozumiałe, że fakt ten stanowczo nie sprzyja abstynencji.

Lata 60. miały mocne zakończenie: śmierć Briana Jonesa, bardzo dobra płyta nagrana z nowym gitarzystą, zakończenie kontraktu z Deccą, wreszcie rozpad The Beatles – głównych konkurentów w wyścigu o tytuł Rockowych Debeściaków.

Nowa dekada zaczęła się mocno, od singla „Brown Sugar”…

Sticky Fingers – 1971

Najważniejsza rzecz, jaką nagrali. Styl i brzmienie, które szlifowano przez kilka ostatnich lat, tu doprowadzono do perfekcji. Wspomniany, singlowy „Brown Sugar” z powalającym riffem, „Wild Horses” – countrująca ballada dedykowana Marianne Faithfull i „Sister Morphine”, do której to Marianne napisała tekst, wpisały się na zawsze na listę rockowych klasyków. „You Gotta Move”, jedyny nieautorski utwór na płycie pokazuje klasę Jaggera, jako rasowego, bluesowego wokalisty. Z kolei „Dead Flowers” to wynik fascynacji Keitha Richardsa muzyką country. Warto wspomnieć jeszcze o „I Got the Blues”, gdyby ukazał się na singlu, z pewnością Stonesi mieliby kolejny przebój.

Nie zapominajmy o okładce, pierwszej zaprojektowanej dla zespołu przez Andy Warhola. W pierwszych wydaniach w miejscu właściwym wszywano zamek błyskawiczny. Na początku lat 90. ukazała się również wersja CD z takim zamkiem – do wglądu u autora recenzji.

Od „Sticky Fingers” warto zacząć słuchanie dyskografii. To kwintesencja Stonesów. Jak ta płyta nie podejdzie, można sobie darować resztę.

Brown Sugar, Sway, Wild Horses, Can’t You Hear Me Knocking, You Gotta Move, Bitch, I Got the Blues, Sister Morphine, Dead Flowers, Moonlight Mile

(5/5)

Exile on Main St. – 1972

Większość dziennika i krytyków muzycznych te właśnie nagrania uważa za największe dokonanie zespołu. Na winylu był to podwójny album. Wersja CD mieści się na jednym krążku. Ja mam jej do zarzucenia jedynie to, że nie lubię długich płyt i ze dwa-trzy utwory bym usunął. Nie przepadam głównie za singlowym, kompletnie pozbawionym melodii „Tumbling Dice”. Otwierające płytę „Rocks Off” i „Rip This Joint” to energetyczne, rock’n’rollowe kawałki. Śpiewający w „Happy” Keith Richards jest autentycznie „happy”. „Sweet Virginia” – kolejny utwór w stylu country. Do najciekawszych w zestawieniu należą też „Sweet Black Angel” i „Shine a Light”. Mimo początkowych zarzutów, jednak „Exile on Main St.” klasyk.

Rocks Off, Rip This Joint, Shake Your Hips, Casino Boogie, Tumbling Dice, Sweet Virginia, Torn and Frayed, Sweet Black Angel, Loving Cup, Happy, Turd on the Run, Ventilator Blues, I Just Want to See His Face, Let It Loose, All Down the Line, Stop Breaking Down, Shine a Light, Soul Survivor

(5/5)

Goats Head Soup – 1973

Co się stało, że ta nagrana na Jamajce płyta tak się różni od poprzedniczek? Czemu lepsze piosenki brzmią jak odrzuty z „Exile on Main St.”, a te gorsze brzmią tylko jak odrzuty? Nie lubię quasi dyskotekowego „Doo Doo Doo…..”, śpiewany przez Richardsa „Coming Down Again” wlecze się niemiłosiernie. „Hide Your Love” to kawał bluesa – fakt, ale to wyjątek potwierdzający regułę. „Star Star” prościutki rock’n’roll traktujący o gruppies miał się początkowo nazywać „Starfucker” – nawet fajnie. Inne piosenki niewarte wspomnienia. Poza jedną. Do listy początkowych pytań dołożę jeszcze jedno. Jak zespół z takim dorobkiem i klasą mógł popełnić coś takiego? Mowa o „Angie”. Podobno w piosenka traktuje o ex-żonie Davida Bowie. Kicz i obciach dla autorów.

Dancing With Mr. D, 100 Years Ago, Coming Down Again, Doo Doo Doo Doo Doo (Heartbreaker), Angie, Silver Train, Hide Your Love, Winter, Can You Hear The Music?, Star Star

(2/5)

It’s Only Rock’n Roll – 1974

Kolejny singiel daje tytuł albumowi. Tekst refrenu przechodzi do historii rocka, ale muzycznie nie powala. „Ain’t Too Proud to Beg” – klasyk The Temptations brzmi w wykonaniu Stonesów fantastycznie, a „Till the Next Goodbye” ma to, czego brakuje piosence o Andzi z poprzedniej płyty – świetną, ale nieprzesłodzoną melodię. Wystarczyło dodać szczyptę bluesa i efekt rewelacyjny. „Time Waits for No One” i „Luxury”- kolejne doskonałe piosenki. Do końca płyty utrzymany jest przyzwoity poziom kompozycji.

If You Can’t Rock Me, Ain’t Too Proud to Beg, It’s Only Rock ‚n’ Roll (But I Like It), Till the Next Goodbye, Time Waits for No One, Luxury, Dance Little Sister, If You Really Want to Be My Friend, Short and Curlies, Fingerprint File

(4/5)

Black and Blue – 1976

Mick Taylor opuszcza zespół, podobno Jagger i Richards podpisywali się pod jego kompozycjami i się obraził. Pałeczkę, a raczej gitarę, przejmuje po nim Ronnie Wood. Powstaje płyta surowa w brzmieniu przesiąknięta funkiem („Hot Stuff”), reggae („Cherry Oh Baby”, „Hey Negrita”) bluesem („Melody”) i nawet elementami jazzu (Fool to Cry). Tylko trochę słabiej wypadają utwory wykonane w typowej dla Rolling Stones stylistyce – „Hand of Fate” i „Crazy Mama”. Lubię tę płytę za ascetyczne nieprzeprodukowane brzmienie, za gościnnie udzielającego się Billy Prestona (na klawiszach i wokalu) wreszcie za to, że mogę jej wysłuchać w całości bez przeskakiwania słabszych utworów. „Melody it was her second name” rozkłada na łopatki.

Hot Stuff, Hand of Fate, Cherry Oh Baby, Memory Motel, Hey Negrita, Melody, Fool to Cry, Crazy Mama

(5/5)

Some Girls – 1978

Jedna z najgorszych okładek i przeciętna płyta. Dyskotekowe „Miss You” było wielkim hitem, do dziś Jagger i spółka wykonują go na koncertach. „Far Away Eyes” to powrót do stylistyki country. Z tego longplaya zostają w pamięci właściwie tylko balladowy „Beast of Burden” i rock’n’rollowy „Shattered” – mój ulubiony utwór. Nic więcej właściwie nie da się napisać o „Some Girls”. Pozostałe kawałki – trochę nijakie, ale dające się słuchać.

Miss You, When the Whip Comes Down, Just My Imagination (Running Away with Me), Some Girls, Lies, Far Away Eyes, Respectable, Before They Make Me Run, Beast of Burden, Shattered

(3/5)

To była dobra dekada dla Rolling Stones. Wysoka forma skutkująca niezłymi płytami, kilkoma wręcz wybitnymi, rewelacyjne koncerty i miano najlepszej grupy rock’n’rollowej świata.

Lata 60

Lata 80

Lata 90-10

Live

One Response to “EPOKA KAMIENI ŁUPANYCH – Lata 70. (subiektywny przegląd płyt)”

  1. elvis pisze:

    W „Angie” obciachowy jest tylko kapelusz pana J. Choć nie, jeszcze jego szelko-kamizelka.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *