EPOKA KAMIENI ŁUPANYCH – Live. (subiektywny przegląd płyt)

EPOKA KAMIENI ŁUPANYCH – Live. (subiektywny przegląd płyt)

Dużą frajdę podczas pisania subiektywnego przeglądu sobie zafundowałem. Muszę mianowicie przesłuchać po kolei albumy, o których piszę. Radocha spora, bo „koncertówki” The Rolling Stones to świetne płyty. Dużo więcej mówią o danej epoce muzycznej niż wydawnictwa studyjne. Można też zauważyć ciekawą ewolucję zachowań słuchaczy. Wędrówka od histerycznej, przez zasłuchaną, powściągliwie reagującą, po świetnie się bawiącą publiczność. Swoją drogą, chętnie bym się dowiedział od 60-, 70-letnich babć spacerujących po Londynie, czemu tak wrzeszczały, widząc swych idoli. GrafomAnko popytasz?

Got Live If You Want It! – 1966

Falstart. Właśnie dlatego Beatlesi „za życia” nie wydali koncertowej płyty. Dzisiaj niejedna sala prób ma lepsze nagłośnienie, niż to, które w latach 60. ubiegłego wieku było na wyposażeniu topowych kapel. Fanki darły się wniebogłosy, a muzycy starali się jak mogli, by się słyszeć nawzajem. Efekt: fałsze i brak zgrania. Realizatorzy „Got Live….” wpadli na pomysł, by zawiesić mikrofony nad publicznością, a zespół dograć w studio. Zrobiono to, przynajmniej częściowo, dodając nagrania z występów telewizyjnych. Powstała dziwna płyta, ponoć Stonsi nie chcieli mieć z nią nic wspólnego. Repertuar to właściwie greatest hits, ale to nie ratuje wydawnictwa. Sztuczność aż bije w uszy. Niemniej jest to zapis epoki.

Under My Thumb, Get Off of My Cloud, Lady Jane, Not Fade Away, I’ve Been Loving You Too Long, Fortune Teller, The Last Time, 19th Nervous Breakdown, Time Is on My Side, I’m Alright, Have You Seen Your Mother Baby, Standing in the Shadow?, (I Can’t Get No) Satisfaction

(2/5)

Get Yer Ya-Ya’s Out! – 1970

Tę płytę wymusiła publiczność, która spragniona jakiegokolwiek zapisu z tras koncertowych rzuciła się na bootlegi. Obecni na koncertach (mamy do czynienia z zapisem z trzech występów) reagują żywiołowo i wreszcie bez ekstazy. W repertuarze dominują utwory z ostatnich płyt grupy: „Jumpin’ Jack Flash”, „Honky Tonk Women” czy „Street Fighting Man”. Są też kompozycje Chucka Berry’ego: „Carol” i „Little Quennie”, te jednak wykonano dosyć niemrawo. To jedyny minus. Co do reszty – muzycy w bardzo dobrej formie, fenomenalny Jagger, doskonała, czytelna realizacja sprawiają, że całości słucha się z przyjemnością. The Rolling Stones w 1970 r. byli najlepszą rock’n’rollową ekipą świata.

Jumpin’ Jack Flash, Carol, Stray Cat Blues, Love in Vain, Midnight Rambler, Sympathy for the Devil, Live with Me, Little Quennie, Honky Tonk Women, Street Fighting Man

(4.5/5)

Love You Live – 1977

Kolejny gitarzysta w składzie – kolejny album koncertowy. Dodatkowo na tej trasie do składu dołączył znany z sesji beatlesowskiego „Let It Be” klawiszowiec Billy Preston. Niespecjalnie porywają jednak te wykonania. A połączone „ If You Can’t Rock Me/ Get off of My Cloud” są po prostu słabe. Pozostałe utwory na pierwszej płycie mają średni poziom i nie mam wśród nich ulubionego. Co innego drugi krążek. Pierwsze cztery kawałki to zapis występu grupy w klubie El Mocambo w Toronto. Dla tych numerów warto mieć tę płytę. Rasowe bluesowe granie. Po nich powrót na wielkie sceny i do wielkich hitów grupy. Wstydu nie ma. Grają z energią, której zabrakło na pierwszym dysku. Za pierwszą płytę dwója, za drugą cztery i pół.

CD1

Intro: Excerpt From „Fanfare for the Common Man”, Honky Tonk Women, If You Can’t Rock Me / Get off of My Cloud, Happy, Hot Stuff, Star Star, Tumbling Dice, Fingerprint File, You Gotta Move, You Can’t Always Get What You Want

CD2

Mannish Boy, Crackin’ Up, Little Red Rooster, Around and Around, It’s Only Rock’n Roll (But I Like It), Brown Sugar, Jumpin’ Jack Flash, Sympathy for the Devil

(3.5/5)

Still Life – 1982

Ładnie się zaczyna, po krótkim fragmencie jazzowego standardu, ostre wejście „Under My Thumb” mam jednak wrażenie, że trochę sztucznie wyciszono owacje publiczności. Repertuar albumu to trzy starsze hity autorstwa spółki Jagger/Richards – oprócz już wymienionego „Let,s Spend the Night Together” i „ (I Can’t Get No) Satisfaction”. Trochę utworów z lat 70., umiarkowany przebój „Going to a Go-Go” promujący na singlu to wydawnictwo. Płyta bardzo energetyczna, aż szkoda, że kuleje realizacja. Słabo słychać instrumenty dęte w „Just My Imagination”. Szkoda też, że z wydanej rok wcześniej płyty „Tatoo You” zaprezentowano tylko „Start Me Up”.

Na koniec największy zarzut. Po płycie koncertowej oczekuję jakiejś nietypowej, orginalnej czy też zwyczajnie ciekawej wersji jakiegoś utworu. Niestety, na „Still Life” niczego takiego nie dostaniemy.

Intro: Take the A Train, Under My Thumb, Let’s Spend the Night Together, Shattered, Twenty Flight Rock, Going to a Go-Go, Let Me Go, Time Is on My Side, Just My Imagination (Running Away with Me), Start Me Up, (I Can’t Get No) Satisfaction, Outro: Star Spangled Banner

(3/5)

Flashpoint – 1991

Najgorszy okres burz i niepokojów zespół miał już za sobą. Pora na uwiecznienie występów. Nie wiedzieć czemu, niemal pominięto w repertuarze numery z ostatnich płyt. Nie szkodzi – to, co zaprezentowano, jest najwyższej próby.

Po staremu płytę rozpoczyna intro, a po nowemu dodano do niej dwa utwory studyjne. Nieciekawe, niestety. Ale za to koncertowy repertuar rewelacyjny. Wreszcie wszystko dobrze słychać. Nagrania koncertowe brzmią równie dobrze jak ich studyjne odpowiedniki. Niektóre nawet lepiej. Fenomenalne wersje „Factory Girl” i „Paint It Black”, a „Rubby Tuesday” to arcydzieło! Właściwie, gdyby nie te dwa utwory na końcu… no, ale przecież oceniam album koncertowy, można o nich zapomnieć.

Intro: Continental Drift, Start Me Up, Sad Sad Sad, Miss You, Rock and a Hard Place, Ruby Tuesday, You Can’t Always Get What You Want, Factory Girl, Can’t Be Seen, Little Red Rooster, Paint It Black, Sympathy for the Devil, Brown Sugar, Jumpin’ Jack Flash, (I Can’t Get No) Satisfaction, Highwire, Sex Drive

(5/5)

Stripped – 1995

To nie jest typowa koncertówka. Nie jest to też do końca płyta studyjna. Zbieranina. Część na żywo, część unplugged, nagrana „na setkę” w studio, więc trochę też na żywo i jedna rzecz studyjna. Promowano „Stripped” ową studyjną właśnie wersją dylanowskiego „ Like a Rolling Stone”, wersją bardzo udaną. Uwielbiam ten numer. A reszta? Panowie Stonsi w wersji kameralnej są fenomenalni. Już chyba kiedyś wspominałem, że powinni grać wyłącznie w zadymionych klubach. „Wild Horses”, „Dead Flowers”, „Sweet Virginia” lepsze niż na płytach z których pochodzą. Ba! Nawet „Angie” w tej wersji jest strawna! Już na poprzedniej z wymienionych płyt, z zespołem na instrumentach klawiszowych, gra były muzyk The Allman BrothersChuck Leavell. To bardzo dobry nabytek. Posłuchajcie, ile wnosi do aranżacji. Gdyby ktoś poprosił mnie o prezent w postaci płyty The Rolling Stones, podarowałbym właśnie tę.

Street Fighting Man, Like a Rolling Stone, Not Fade Away, Shine a Light, The Spider and the Fly, I’m Free, Wild Horses, Let It Bleed, Dead Flowers, Slipping Away, Angie, Love In Vain, Sweet Virginia, Little Baby

(5/5)

No Security – 1998

Płyta pamiątka z trasy, która obejmowała Polskę. Każdy utwór z innego występu. Zapowiedzi i powitania w kilku językach. „Miło być znowu w Polsce” – mówi Jagger przed „Waiting on a Friend”. W tym utworze swoją drogą na saksofonie gra Joshua Redman, znany muzyk jazzowy. Czy Redman grał na koncercie w Chorzowie? Nie pamiętam. Największe wrażenie robi „Gimme Shelter” z prześliczną (wg słów Jaggera, ale wg mnie też!) Lisą Fisher w roli głównej wokalistki. Największym mankamentem tego krążka jest niestety repertuar. Trasa Voodoo Lounge jest trasą nie najlepszej w końcu płyty. Na pocieszenie mamy dwa duety Micka z filmowym ojcem Kapitana Sparrowa – „Memory Motel” i „Corrina”. Keith wypada kapitalnie.

Intro, You Got Me Rocking, Gimme Shelter, Flip the Switch, Memory Motel, Corinna, Saint of Me, Waiting on a Friend, Sister Morphine, Live with Me, Respectable, Thief in the Night, The Last Time, Out of Control

(3.5/5)

Live Licks – 2004

Solidny zestaw piosenek. Płyta z trasy promującej składankę „Forty Licks” świetnie ją uzupełnia. Kilka utworów – żelazny repertuar koncertowy – obecnych na rzeczonej składance jest tu oczywiście obecnych, ale wersje live brzmią naprawdę dobrze. Oczywiście najciekawsze są te, których na „Forty Licks” i na wcześniejszych płytach koncertowych nie znajdziemy. Najbardziej zaskakującym kawałkiem jest finałowy „Everybody Needs Somebody to Love” (obecny na płycie The Rolling Stones No 2 z 1965 r). Ten sam, który rozsławili The Blues Brothers. Niestety, mimo mojej miłości do Stonesów, wolę go w wykonaniu bluesowych braci. Z ciekawostek mamy tu gościnnie śpiewającą w „Honky Tonk Woman” Sheryl Crow, świetną wersję „It’s Only Rock’n’Roll” i „Worried About You”.

CD1

Brown Sugar, Street Fighting Man, Paint It, Black, You Can’t Always Get What You Want, Start Me Up, It’s Only Rock’n Roll, Angie, Honky Tonk Women, Happy, Gimme Shelter, (I Can’t Get No) Satisfaction

CD2

Neighbours, Monkey Man, Rocks Off, Can’t You Hear Me Knocking, That’s How Strong My Love Is, The Nearness of You, Beast of Burden, When the Whip Comes Down, Rock Me Baby, You Don’t Have to Mean It, Worried About You, Everybody Needs Somebody to Love

(5/5)

Shine a Light – 2006

Zapis fonograficzny filmu o tym samym tytule. Wyreżyserowanego przez samego Martina Scorsese. Jest to dokument z koncertu zespołu w Beacon Theater w Nowym Jorku z roku 2006. Film przeplatany fragmentami archiwalnych wywiadów, koncertów i powitaniem Micka Jaggera z prezydentem Kwaśniewskim. Niestety, płyta bez obrazu dużo traci, ale tym, którzy filmu nie widzieli, powinna się podobać. Jest sporo energii, mimo (jak na Stonesów) kameralnego występu.

Największym atutem „Shine a Light” są duety, i to jakie! Jack White w „Loving Cup”, Buddy Guy w „Champagne & Reefer” i Christina Aguilera w „Live With Me”. Potem Keith przyznał się w jakimś wywiadzie, że nie miał pojęcia, kim jest ta dziewucha, z którą śpiewał Mick. I w to akurat mu wierzę.

CD1

Jumping Jack Flash, Shattered, She Was Hot, All Down The Line, Loving Cup, As Tears Go By, Some Girls, Just My Imagination, Faraway Eyes, Champagne & Reefer, Tumbling Dice, Band Introductions, You Got The Silver, Connection

CD2

Sympathy For The Devil, Live With Me, Start Me Up, Brown Sugar, (I Can’t Get No) Satisfaction, Paint It Black, Little T&A, I’m Free, Shine A Light

(4/5)

Lata 60.

Lata 70.

Lata 80.

Lata 90.-10.

3 komentarze to “EPOKA KAMIENI ŁUPANYCH – Live. (subiektywny przegląd płyt)”

  1. tenpawlak pisze:

    Czyżby zbliżał się ten dzień kiedy będę miał jakąś płytę The Rolling Stones???

    ps. „z niedawno wydanej płyty „Tatoo You””?, 29 lat to niedawno??? 🙂

  2. totem pisze:

    „Z niedawno wydanej płyty….” pisałem z perspektywy roku 1982, kiedy to ukazała się „Still Life”. Może rzeczywiście nie wynika to z tekstu.
    Tak będziesz miał ich płytę, bo jak nie kupisz, to Ci dam w prezencie.

  3. elvis pisze:

    Pawlaku, co Ci nie pasuje w tym „niedawno”? 🙂 Dla mnie 1981 to muzyczna futurologia… A z płyt The Rolling Stones zacznij od zjechanej przez Totema „Between The Buttons”.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *