Eddie Vedder – Into the Wild

Eddie Vedder – Into the Wild

Chronologia jest mniej więcej taka:

Rok 1990
Christopher J. McCandless, 20-letni absolwent Uniwersytetu Emory w Atlancie podejmuje życiową decyzję. Zebrane oszczędności (24 tys. dolarów) wpłaca na cele charytatywne i bez kasy, ale za to pod nieco infantylnym pseudonimem (Alexander Supertramp) rusza na wyprawę po Ameryce. Chce uciec od cywilizacji i zbliżyć do natury.

Rok 1992
Zderzenie z naturą kończy się tragicznie – McCandless z głodu i wycieńczenia umiera na Alasce.

Rok 1995
Sean Penn gra główną rolę w filmie „Dead Man Walking”. Na ścieżkę dźwiękową trafiają dwie piosenki Eddiego Veddera, wokalisty Pearl Jam. Panowie zaczynają się kumplować.

Rok 1996
Jon Krakauer wydaje bestsellerową książkę „Into the Wild”, w której opisuje losy McCandlessa/Supertrampa.

Gdzieś pomiędzy 1996-2006
Książka trafia w ręce Seana Penna.

Rok 2007
Na ekrany wchodzi nakręcony na jej podstawie film Seana Penna „Into the Wild”. Reżyser prosi Eddiego Veddera o przygotowanie piosenek na ścieżkę dźwiękową.

Wrzesień 2007
Ukazuje się płyta „Into the Wild”. Dobra płyta.

Vedder potraktował zadany temat raczej luźno. Nie nadyma się, nie sili się na udowodnienie, że przebije Pearl Jam. Nie sili się, ale przebija. Stawia na minimalizm w duchu Springsteena z okolic „Nebraski” i „The Ghost of Tom Joad” – na pierwszym planie umieszczając wokal i gitarę. I to działa. Na album, obok pełnoprawnych piosenek, trafiły rzeczy, które w najlepszym razie można nazwać szkicami utworów – krótkie, nieoszlifowane fragmenty, często instrumentalne, ilustracyjne. Ale to tylko uroczy (choć istotny) dodatek do kilku fantastycznych numerów, które stanowią o sile albumu. Takich jak covery: „Society” – balladowa w formie krytyka społeczeństwa, „Hard Sun”– najbardziej dynamiczny i aranżacyjnie bogaty (choć nie do przesady) numer na płycie oraz, a może przede wszystkim, piękna kompozycja samego Veddera „Long Nights”– piosenka o samotności oparta na prostym, bardzo chwytliwym motywie. Choćby dla tych trzech utworów warto posłuchać „Into the Wild”. Polecam jednak wysłuchanie całości.

Eddie Vedder Into the Wild (4/5)

One Response to “Eddie Vedder – Into the Wild”

  1. tenpawlak pisze:

    dobra dobra, napiszę coś o tym, tylko się dorwę do płyty 🙂

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *